Królestwo Marokańskie to państwo położone nad Oceanem Atlantyckim, w północno-zachodniej Afryce. Czaruje zapachami, barwami i architekturą. Należy ono do państw Maghrebu, a jego sąsiadami są hiszpańskie eksklawy w Afryce – Ceuta oraz Melilla, a także Zachodnia Sahara. Już samo ulokowanie tego państwa skłoniło mnie by się tam wybrać.
Przede wszystkim chcę poczuć atmosferę tego miejsca, dlatego też zwiedzanie rozpoczynam od spaceru po placu Dżemaa El-Fna. To niesamowity plac uważany za serce Maroka, zaciekawiona przyglądam się żonglerom, miejscowym artystom oraz błyskotkom, które kuszą barwnością i kształtem. Dzień mija wśród muzyki, otoczona wesołymi ludźmi, jednakże dopiero wieczorem Dżemaa El-Fna ukazuje swoją prawdziwą twarz. Zapalają się światła, w powietrzu czuć woń przygotowywanych potraw, a niezapomniane pamiątki same wpadają mi w ręce.
Kolejnym ważnym miejscem, o którym nie mogłabym zapomnieć będąc w Maroku był oczywiście Meczet Kutubia pochodzący z XII wieku. Czaruje on również tym, że jest także jednym z najwspanialszych pomników sztuki arabskiej na świcie. Widać go niemal zewsząd, ponieważ sam minaret sięga aż do 70 metrów wzwyż i jest najlepiej zachowanym z najstarszych tego typu minaretów. Wchodząc do środka wyczuwam zupełnie inne wibracje, jest naprawdę pięknie. To jednak dopiero początek atrakcji, gdyż widok roztaczający się z owego minaretu zapiera dech w piersiach i pozostaje na długo w pamięci.
Po zwiedzaniu meczetu z przyjemnością kieruję się do Merzougi, niesamowitego miasteczka, które otaczają piaski Sahary. Jestem pod ogromnym wrażeniem wpatrując się w to miejsce, na które tak rzadko pada deszcz. Rozległa pustynia jaki mi się jak jakaś bajkowa przestrzeń, więc długo nie mogę wyjść z podziwu. Lekko zdziwiona, po godzinie drogi, zauważam słone jezioro, dowiaduję się później, że to Dayet Sriji, które stanowi nie lada atrakcję w całej okolicy. Zadowolona, że tu dotarłam aż przecieram oczy podglądając piękne stada flamingów, które przechadzają się w wodach jeziora.
Niedaleko Merzougi znajduje się Erg Chebbi, który posiada ogromną ruchomą wydmę, oczywiście nie mogłam nie skorzystać z okazji, by ją zobaczyć. Ma ona aż 150 metrów wysokości i 22 kilometry długości. Udało mi się także wraz z zachodem słońca dostrzec Tuaregów, niebieskich ludzi pustyni, którzy wówczas prowadzili swoje karawany. Widok cudowny.

Casablanca
Każdy dzień w Maroko to nowa przygoda. Zamierzam zobaczyć jeszcze Meczet Hassna II, który ulokowany jest w Casablance oraz Meknes, miasto o niesamowitej atmosferze. Na odkrycie czeka również błękitne miasto Szafszawan, które kusi wąskimi uliczkami, gdzie niebieskie domy, niezwykle pięknie zdobione sprawiają iż każdy spacer jest wycieczką w nieznane. Póki co jednak zadowolona i oczarowana Marokiem udaję się na zasłużony odpoczynek na plażę, delektując się nadmorskimi widokami.
Dodatkowe informacje o Maroko: https://pl.wikipedia.org/wiki/Maroko