Półwysep Chalkidiki z lotu ptaka przypomina trójząb boga Posejdona, bowiem składa się z trzech odnóg – Athos, Sitonii oraz Kassandry. Zachwycają tutejsze czyste plaże oraz roślinność. Jestem również oczarowana grecką kuchnią, a przede wszystkim słynnymi małżami w sosie pomidorowo-paprykowym.
Swoje zwiedzanie rozpoczynam od wycieczki do Meteorów, niezwykłych klasztorów położonych na niedostępnych skałach. Znajduję się one na równinie tesalskiej, w jej północno-zachodniej części. Niezwykle fascynują mnie kształty skał, które zostały wyrzeźbione przez wodę ponad 30 milionów lat temu. Monastyry ulokowane są na sięgających nawet 540 metrów n.p.m. kolumnach z piaskowcach, co robi wrażenie. Zostaję tu długo i odpoczywam wpatrując się w ten niesamowity widok.
Następnego dnia odwiedzam liczące aż 2300 lat Saloniki, drugie co do wielkości miasto w Grecji. Pełno tu zabytków, których nie można pominąć. Symbolem miasta jest Biała Wieża, która kiedyś była nazywana Krwawą Wieżą w związku z tym, że mieściło się w niej więzienie. Z wieży widzę piękną panoramę miasta, która zapiera dech w piersiach.
Za miastem zaś, około 100 kilometrów dalej, znajduje się słynna góra Olimp. Z przejęciem wchodzę na jej szczyt, który uważany był za siedzibę greckich bogów. Urzeka piękno przyrody i możliwość pobytu w tym ważnym niegdyś miejscu.
Kolejne miejsca, które po prostu trzeba zobaczyć to Świątynia Podejdona i Jaskinia Petralona. Pierwsze znajduje się w okolicach miasteczka Posidi. To malownicze ruiny, które z daleka wyglądają jak rozmyślna kompozycja, która świeci białym blaskiem. Składają się one z 16 zachowanych kolumn oraz fragmentów architrawu. Jaskinia Petralona zauroczyła mnie natomiast wspaniałymi stalaktytami i stalagmitami, a także słynną „Czaszką z Petrlony”, czyli wbudowaną w stalagmit częścią najstarszego odnalezionego hominida Europy.
Najbardziej reprezentatywną miejscowością całego półwyspu jest Kalithea. Chodząc po złotych plażach i korzystając z wspaniałej pogody można poczuć się jak w raju. Dodatkowo liczne kluby i dyskoteki zapewniają atrakcje do białego rana.
Nie mogłam także nie zobaczyć wioski Arnea. Uważana na najpiękniejszą na całym półwyspie zauroczyła również mnie. Kamienne greckie domy, czy tradycyjne dzwonnice pozwalają poczuć atmosferę tego miejsca, a gaje oliwne, które porastają okolice dodatkowo sprawiają, że można tu odetchnąć i zapomnieć o wszystkich zmartwieniach.
Chalkidiki urzekło mnie swoim pięknem. Zobaczyłam już tyle miejsc, a to dopiero początek atrakcji czekających na tym greckim półwyspie.